Ten wpis będzie mniej komputerowy, a bardziej hobbystyczno - mechaniczny. Tak jak wspominałem w zakładce O mnie, moim oczkiem w głowie jest mój wiekowy 22-letni motocykl Yamaha Virago 535. Jest to motor, który idealnie spełnia wymogi prawa jazdy kategorii A2. Nie jest wyposażony we żadne wtryski ani komputery pokładowe, jest to najbardziej klasyczne rozwiązanie z gaźnikiem i dźwignią ssania.
Pod koniec zeszłego sezony miałem problem z przednim cylindrem. Virago 535 ma silnik w kształcie litery V i posiada dwa cylindry, które potocznie nazywamy garami. Mój motocykl z trudem odpalał i po rozgrzaniu silnika okazywało się często że przedni cylinder jest zimny – nie działa. Doraźnie pomogło wymiana świec i wizyta u miejscowego mechanika, który zapewniał ze wyregulował gaźniki i coś tam jeszcze zrobił i na pewno wszystko będzie działać jak należy. Ponieważ był to już późny październik i dni były coraz chłodniejsze nie miałem szansy w pełni przetestować czy wszystko działa jak trzeba. Postanowiłem z testami poczekać do wiosny.
Na początku sezonu, tak jak się spodziewałem akumulator był rozładowany i trzeba było go naładować. Po naładowaniu próbowałem uruchomić motocykl, i nie mogłem. Tak długo kręciłem rozrusznikiem, aż rozładowałem akumulator, który jak się później okazało i tak był słaby i trzeba było go wymienić. Ale w tamtym momencie to nie on był głównym problemem, bo miał taką pojemność, która umożliwiała kręcenie rozrusznikiem przez parę minut. Podłączyłem akumulator do ładowania i zamówiłem nowe świece. Po zamontowaniu nowych świec i naładowanego akumlatoru udało mi się uruchomić motocykl, oba gary pracowały. Zrobiłem testową jazdę i odstawiłem maszynę do garażu, rano trzeba było iść do pracy.
Następnego dnia była bardzo ładna pogoda wiec postanowiłem pojechać do pracy motocyklem i przy okazji sprawdzić jak działa. Tak jak się domyślacie motocykl odpalił z trudem, tylny gar był gorący, a przedni zimny. W takim stanie nie można jeździć motocyklem, sprzęt nie ma mocy i może w każdej chwili zgasnąć co nie jest zbyt bezpieczne. Jak nie pyszny pojechałem do pracy samochodem, zastanawiałem się, czego to może być wina? Podczas konsultacji z tatą i kuzynem wspólnie doszliśmy do wniosku ze trzeba zajrzeć do przewodów wysokiego napięcia i cewek. Przewody wysokiego napięcia po paru latach tracą swoje właściwości fizyczne, a na dodatek te przewody mogły być niewymieniane od nowości. W weekend postanowiłem rozebrać motocykl, i dostać się do przewodów. Cewki są połączone ze świecami za pomocą przewodów wysokiego napięcia. To one przekazują prąd, dzięki któremu mamy iskrę, co w połączeniu z benzyną daje wybuch i koła się kręcą. To tak w dużym skrócie. Cewki w Virago mieszą się nad przednim cylindrem. Stosunkowo łatwo można się do nich dobrać.
W tym motocyklu przewody wysokiego napięcia są zalaminowane w cewkach. Nie można ich wymienić są ich integralną częścią cewek zapłonowych. Jak się okazało poprzedni właściciel chciał zmniejszyć koszty naprawy gnijących przewodów i postanowił zmienić tylko je, przy okazji rozłupując cewkę.
Po tej chałupniczej wymianie całość uszczelnił czarną taśmą izolacyjną, co nie miało prawa działać.
Całość nie była szczelna i do środka z łatwością dostawała się wilgoć. W przewodach zalęgła się rdza, która je zjadała. Przynajmniej znalazłem przyczynę - trzeba wymienić przewody wysokiego napięcia wraz z cewkami.
W Internecie bez problemu można znaleźć cewki nowe lub używane. Podjąłem decyzje, aby wymienić obie - teoretycznie tylko jedna nie działała wiec druga mogła zostać. Postanowiłem że kupie nowe cewki z nowymi przewodami. Nie chciałem kupować używanych, stwierdziłem ze lepiej jest zapłacić trochę więcej i mieć, 100% pewności że wszystko będzie działać jak należy.
Po zainstalowaniu nowych cewek, świec zapłonowych motocykl odpalił jak nowy. Wszystko działało tak jak powinno, przedni i tylny gar po chwili pracy stawały się gorące.
Wnioski:
- To że motocykl miał kłopoty z rozruchem – może się zdarzyć.
- To, że była uszkodzona cewka - może się zdarzyć.
- To, że był uszkodzony przewód WN – może się zdarzyć.
Ale czy powinno się zdarzyć, że mechanicy dwóch renomowanych firm z mojej okolicy nawet tam nie zajrzeli, żeby wyłapać w końcu trywialne uszkodzenie – to się nie powinno zdarzyć.
Cała ta historia nauczyła mnie, żeby nie wierzyć mechanikom i spróbować czasem samemu pogrzebać przy motocyklu, co z resztą mi się bardzo spodobało.
Miło na blogu programisty zobaczyć posty nie tylko związane z IT. Warto pokazywać, że mamy też inne hobby, a post bardzo mi się spodobał. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzęsto w takich przypadkach pierwsza myśl mówi nam o zepsutym i rozładowanym akumulatorze. Muszę przyznać, że jak ja również czytałam na stronie https://twojepc.pl/news41045/Gdzie-sa-wykorzystywane-akumulatory-litowo-jonowe.html to faktycznie samo zastosowanie akumulatorów litowo-jonowych m dość szerokie spektrum.
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń